poniedziałek, 4 maja 2015

Rozdział 17

Oczami Federico. 
Gdy usłyszałem jak Mercedes odzywa się do Ludmiły nie mogłem tak tego zostawić.
- Zapytam jeszcze raz. Co ty wyprawiasz!- podniosłem głos.
Ludmiła złapała mnie za ramię żebym się uspokoił. Tak też zrobiłem- opanowałem emocje i dalej wpatrywałem się w Merchi która była kompletnie zdezorientowana i nie wiedziała co powiedzieć.
- No bo chodzi o to Federico..że się boje. Tak boje się że Ludmiła mi cię odbierze. Może ty tego nie widzisz, ale ja tak. Od dłuższego czasu wam się przyglądam i widzę jak ona na ciebie patrzy.- pokazała na Ludmiłę.- Ale ja też cię kocham i dobrze o tym wiesz..dlatego tak się uniosłam.
- Mercedes..- podszedłem do niej bliżej.- Nie masz się czego obawiać. Ludmiła i ja jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nic więcej. Nawet gdybym nie był z tobą, i tak bym nie był z Ludmi. Jest dla mnie jak siostra i nie wyobrażam sobie żeby mogło być inaczej.- powiedziałam i ją przytuliłem.- Prawda Ludmiła?- zwróciłem się w jej stronę.
Nic nie odpowiedziała tylko stała i się w nas wpatrywała.

Oczami Ludmiły.
Gdy Mercedes powiedziała Federico że jestem w nim zakochana serce podeszło mi do gardła. Nie wiedziałam że tak łatwo mnie rozgryzła a tym bardziej że z taką prostotą to wyjawi.
Ale po tym co powiedział Fede zrobiło mi się jeszcze gorzej. Na co ja głupia liczę..on nigdy nie zobaczy we mnie swojej drugiej połówki. Zawsze będę dla niego tylko jak siostra.
- Prawda Ludmiła?- odwrócił się w moją stronę.
Przez chwilę tak stałam i się w nich wpatrywałam.
"Nie Federico! Kocham cię jak szalona i tego nie zmienię"!- krzyczała moja podświadomość.
- Tak. Naprawdę nie masz się czego obawiać i twoje domysły że mogłabym coś do niego czuć są fałszywe. Nie kocham Federico. To znaczy kocham ale nie tak jak tobie się to wydaje.- uśmiechnęłam się lekko. Nie spodziewałam się że te słowa wyjdą z moich ust z taką łatwością.
- Dobrze. W takim razie przepraszam że tak na ciebie naskoczyłam.- wyciągnęła do mnie rękę. Uściskałam ją i postanowiłam już sobie iść.
- Nie ma za co. Ja już pójdę.- odwróciłam się szybko i chciałam wyjść z sali ale zatrzymał mnie Federico.
- Poczekaj chwilę. - złapał mnie za rękę.- O której mam do ciebie przyjść?- zapytał i pokazał zęby w tym swoim powalającym uśmiechu. 
- O której ci będzie pasowało.- powiedziałam cicho. Nie miałam dłużej siły trzymać łez i chciałam jak najszybciej wyjść.
- Dobrze. Do zobaczenia.- spojrzał na mnie podejrzliwie i puścił.
Udałam się do domu i zaszyłam w swoim pokoju. Byłam strasznie zmęczona tak  że nawet nie miałam siły płakać. Wtuliłam się w poduszkę i momentalnie odpłynęłam
~*~
Otworzyłam oczy. Spojrzałam w sufit po czym mój wzrok padł na pokój. I wtedy dostałam zawału. 
Obok mnie siedział Federico i wystraszył mnie na śmierć. Zaczął się śmiać gdy zuważył jak się zerwałam ze strachu. 
- Fede..przysięgam że kiedyś cie zabiję!- wykrzyczałam gdy moje serce nabrało już normalnego tępa. 
- Nie zrobisz tego.- zaśmiał się cicho. 
- Skąd ta pewność?- wywróciłam oczami. 
- Bo wiem już że mnie kochasz.- powiedział spokojnym  poważnym tonem. 
- Fede..ja..przecież Merchi...- zaczęłam się jąkać. 
Chłopak wybuchł śmiechem.
- Spokojnie, nie stresuj się tak. Żartowałem bo to co myślała Mercedes mega mnie rozśmieszyło.
Zdenerwowała mnie jego uwaga. 
- Czy to że mogłabym się w tobie zakochać jest naprawdę takie śmieszne? A może bardziej bawi cię fakt że ty nie pokochałbyś takiej beznadziejnej osoby jak ja?- powiedziałam przez zęby a uśmiech z jego twarzy zniknął. 
- Nie Ludmi..chodzi tylko o to..- tu zamilkł
- Dobra nie ważne. Zabierzmy się do tego układu. Im szybciej to zrobimy tym lepiej.- wstałam z łóżka i zeszłam do salonu. Chłopak bez słowa poszedł za mną.
Trwało to kilka godzin zanim ułożyliśmy układ. Po wielu staraniach nareszcie nam się udało. Postanowiliśmy że będziemy tańczyć do jednej z piosenek Federico co sprawiło że wszystko szło nam jeszcze lepiej.
- Udało nam się.- westchnęłam i opadłam zmęczona na kanapę. Chłopak rzucił się obok mnie i położył głowę na moich nogach. Nie protestowałam i zaczęłam się bawić jego włosami.
- Ludmiła chce wyjaśnić to co miałem na myśli gdy..- zaczął ale mu przerwałam.
- Daj spokój Fede, nie wiem czy chce tego słuchać..
Chłopak westchnął ale się nie poddał.
- Ale ja chce żebyś mnie zrozumiała. Proszę.
- Ok. Mów.- poddałam się w końcu.
- Kiedy mówiłem że mnie to rozśmieszyło..może źle dobrałem słowa. Po prostu chodzi mi o to że jesteś świetną dziewczynom, jesteś moją najlepszą przyjaciółką i nigdy bym nie chciał tego zniszczyć. Tak strasznie mi na tobie zależy że nie ryzykowałbym tego związkiem. Sama przecież wiesz że gdy dwoje przyjaciół zaczyna się spotykać i potem coś się stanie to nic już nie zostaje. Rozstają się i zrywają kontakt nawet mimo tego że tyle lat się przyjaźnili. Gdybym cię stracił nie wytrzymałbym. Dlatego powiedziałem że nie byłbym z tobą nawet wtedy gdyby nie było Merchi. To co teraz nas łączy jest dla mnie najważniejsze.- skończył.
Jego słowa były kochane, ale raz na zawsze pozbawiły mnie nadziei na stworzenie z nim związku. Po głębszej analizie jego wypowiedzi sama doszłam do wniosku że ma rację. Do oczu napłynęły mi łzy które z czasem same zaczęły spływać po policzkach. Chłopak gdy to zauważył podniósł się i mocno mnie objął.
- W porządku?- zapytał cicho.
- Tak..ja..tylko się wzruszyłam.- powiedziałam i mocniej się w niego wtuliłam.
Siedzieliśmy tak przez chwilę. Całą tą cudowną atmosferę przerwał dźwięk telefonu Fede.
- Tak?- odebrał.- Nie dzisiaj już się nie spotkamy. Przestań..Dobrze wiesz że jestem u Ludmiły..-odpowiadał co chwila z czego wywnioskowałam że to Mercedes.
Po 2 minutach skończył rozmowę.
- Przepraszam. Merchi dzwoniła i chciała się spotkać.
- Układ już skończyliśmy. Wszystko gotowe więc możesz iść.- sama nie wierzyłam że to mówię. Przecież gdybym mogła zamknęłabym go w tym domu byle by spędzał ze mną każdą chwilę.
- Wyganiasz mnie? Bo wiesz, odmówiłem jej. Chciałem spędzić czas z tobą. To że mam dziewczynę nie znaczy że mam przestać spotykać się z przyjaciółmi.- uśmiechnął się. Odwzajemniłam to.
- No skoro już odmówiłeś to nic na to nie poradzimy. Musisz zostać.- zaśmiałam się.
I w taki o to sposób Federico został ze mną. Pogadaliśmy na wszystkie zaległe tematy, powygłupialiśmy się i nawet pośpiewaliśmy. Nim się zorientowaliśmy było po 1:00.
- Teraz już cię nie wypuszczę. Mam tu kilka twoich ubrań więc na jutro będziesz miał co założyć.- powiedziałam gdy chłopak chciał już iść.
Chwilę się zastanowił po czym się zgodził. Pościeliłam mu kanapę w salonie po czym gdy się umyliśmy poszliśmy spać.
Mimo tego nie mogłam zasnąć. Strasznie się wierciłam. Spojrzałam na zegarek, była 2:30. Wtedy drzwi od mojego pokoju się uchyliły.
- Lu śpisz?- usłyszałam cichy głos Federico.
- Nie.- odpowiedziałam.
- Jakoś nie mogę zasnąć.- powiedział i bez słowa położył się obok mnie.
- No to jesteśmy dwoje.- uśmiechnęłam się mimo że wiedziałam że chłopak nic nie zauważy bo było ciemno.
Przytulił mnie i położył głowę na moją szyję. Czułam na sobie jego oddech, był tak blisko. Przeszedł mnie przyjemny dreszczyk. Gdy byliśmy tak objęci czułam się jakoś lepiej, tak, że nie wiedząc kiedy odpłynęłam w głęboki sen.


____________
No i mamy kolejny rozdział. 
Wiem długo nic nie było i przepraszam. 
Dziękuję tym którzy ciągle ze mną są.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ